Gnojowóz w podróży HEL 12-14.07.2016

Właścicieli klasycznych aut można podzielić na dwie grupy. Jedni kupują je po to, żeby trzymać  je w idealnych warunkach i wyjeżdżać  jedynie na krótkie przejażdżki przy dobrej pogodzie. Oczywiście, wcześniej sprawdzając pogodę – czy aby na pewno nie zmieni się w trakcie jazdy. Druga grupa to ci, którzy użytkują swoje auta zgodnie z przeznaczeniem i dalszy wypad ich nie przeraża, nawet przy niepogodzie. Taki sposób użytkowania, wbrew pozorom, może mieć zbawienny wpływ na kondycję auta. Przede wszystkim, sam zauważyłem, że starsze auta po dłuższej trasie zaczynają lepiej jeździć  – silnik pracuje bardziej równo, hamulce stają się sprawniejsze itd. Dodatkowo dłuższe trasy mobilizują właściciela do częstszych przeglądów i usprawnień pod kątem bezpieczeństwa i komfortu jazdy. Podejrzewam , że takie auta są w dużo lepszym stanie niż te kupowane dla miecia (żeby mieć).

Wycieczka 44letnim autem do Helu ? Z 2,5letnim dzieckiem? Taki pomysł nie wzbudzi łby większych emocji  w mieszkańcach Władysławowa. Jeśli jednak do przejechania mamy dystans 500-1000km, naturalne są nachodzące wątpliwości.  Co zrobię jak popsuje się na trasie? Czy na pewno powinienem narażać swoje dziecko, mając w garażu prawie nowego SUVa? Kurna, ile to spali.. Takie pytania są jak ciasne sito, przez które przechodzi tylko garstka świrów. Sam miałem wątpliwości do samego dnia wyjazdu. Kilka minut przed wyjazdem spytałem Basię, czy na pewno nie woli jechać RAVką..?  Oprócz krótszych wypadów, Gnojowóz dojechał do Warszawy, Wrocławia, Olesna i zawsze wracał na kołach do domu. Dodatkowo, auto jest  po kompleksowym serwisie mechanicznym, m.in. nowy układ hamulcowy. Uważam, że ryzyko sprowadziliśmy do minimum. Pozostało więc tylko pytanie – kiedy, jak nie teraz?

Podróż podzieliliśmy na kilka etapów.

Pierwszy to droga Warszawy. W okolicach Nowego Miasta nad Pilicą przeszła nad nami potężna burza. Momentami było naprawdę groźnie. Olbrzymie kałuże, dziesiątki powalonych drzew na drodze. Kilka „szykan” udało się pokonać, ale w końcu stanęliśmy w sznurze aut czekających na interwencję straży pożarnej. Po odetkaniu drogi  dojechaliśmy już bez problemów do stolicy. Przenocowaliśmy na Bemowie i następnego dnia ruszyliśmy w dalszą drogę.

13690665_519434211581596_4957593176388072408_n 13754593_519434251581592_2346347135249810041_n 13726772_519434271581590_5172702223983855916_n 13754084_519434318248252_6633790179930765478_n 13731594_519434401581577_5307661565919992625_n 13770481_519434448248239_6727315720514411473_n

Drugi etap to trasa Warszawa – Sopot.  Wyjeżdżaliśmy w deszczu. Szybkie zakupy w Wola Parku i potem już prosto na siódemkę. Deszcz przestał padać dopiero przed Ostródą, gdzie planowaliśmy postój w  McDonaldzie. Zmiana organizacji ruchu nie pozwoliła nam jednak zjechać z trasy, więc zatrzymaliśmy się na najbliższym MOPie. Przy okazji tankowania mogłem wreszcie sprawdzić ile dokładnie pali nasz gnojowóz. Wynik 16l/100km uważam za całkiem niezły, mając na uwadze, że w obecnym ‘’uzbrojeniu’’ auto waży na pewno grubo ponad 2,5 tony. Prędkość podróżna to 70-90km/h i więcej się nie da (o czym szerzej za chwilę). Miło było wysiąść z auta po 230 kilometrach. Bez pośpiechu zjedliśmy obiadokolację. Kawę wypiliśmy patrząc na Matyldę testującą plac zabaw. Postój trwał ponad pół godziny, ale był jedynym na całej trasie w tym dniu. Najbardziej wyniszczający podczas jazdy jest hałas. Gnojowóz ma zmodyfikowany wydech, który świetnie sprawdza się przy wieczornym straszeniu ludzi na mieście, ale podczas dłuższej jazdy staje się uciążliwy. Kanapa jest szeroka(bez ścisku mieści dwie osoby i fotelik z maluchem)  i miękka, ale po kilkudziesięciu kilometrach boli mnie kręgosłup. Do tej pory nie uruchomiłem klimatyzacji  więc regulacja temperatury i wilgotności wnętrza odbywa się przez odpowiednie uchylenie szyb. Uchylenie szyb dodatkowo podnosi hałas  we wnętrzu. Brakuje też muzyki podczas jazdy, bo oryginalne radio nie chce złapać żadnej stacji. Mamy w planie zakup oddzielnego głośnika bezprzewodowego, którym można odtwarzać muzykę z komóry.  Tak czy siak, wszystkie te niedogodności odchodzą na dalszy plan kiedy fura bezawaryjnie pokonuje kolejne setki kilometrów i nie trzeba się martwić naprawą lub czekaniem na lawetę. Do Sopotu dojechaliśmy około 20:00.

13754629_519434474914903_327294368250551365_n 13692569_519434618248222_2180729475803893381_n 13770442_519434491581568_3934709331508460329_n 13715980_519434518248232_4605054273902534684_n 13690798_519434564914894_2430625736637610440_n 13697073_519434591581558_7387202699971829622_n 13754437_519434658248218_5895813029466070428_n 13770266_519434631581554_8059624054612838815_n

Nie zdążyliśmy nawet zdjąć bagaży z paki, kiedy dostaliśmy zaproszenie na nocny spot w Gdańsku. Wniosłem  bagaże, ogarnąłem fejzbunia i poszedłem zmyć z siebie zapach spalin, benzyny i oleju. Basia z Matyldą zostały w domu żeby wyprać śpiwory i przepakować bagaże. Przed 22:00 byłem już na gdańskiej starówce z chłopakami z Kultowego Taxi. Poznałem ich rok temu i praktycznie każdy wieczór i noc lipca i sierpnia spędzaliśmy włócząc się po Trójmieście przeróżnymi klasykami. Przechowywałem wtedy w Sopocie Firebirda 5.0 V8 cabrio ’92. Poniżej kilka fot z tego spotu. Jak zawsze, uśmiałem się po pachy. Do domu wróciłem około 2:00 rano.

13692571_519434838248200_3054014027633667567_n 13692730_519434824914868_5471922558418912376_n 13726779_519434784914872_7353101314123528525_n 13659127_519434771581540_6564064347407735560_n 13781906_519434738248210_6626428458433161518_n 13645214_519434711581546_3056992756503226269_n

Następnego dnia przed południem byliśmy gotowi do ostatniego etapu podróży czyli Sopot – Hel. Pogoda wreszcie się poprawiła, ale jak się szybko okazało, nie na długo.. J Pierwszy przystanek zrobiliśmy w Decathlonie w Rumii. Kupiliśmy turystyczną kuchenkę gazową. Oczywiście, nawet jej nie rozpakowaliśmy na Helu, więc rozdziewiczenie nastąpi na tegorocznym Złombolu (Afryka!!!). Kolejny postój zrobiliśmy nad Zatoką Pucką na widokowym parkingu – foty poniżej.

13690784_519434901581527_9087056967088722074_n 13692628_519434924914858_7532101416922814663_n

13715980_519434948248189_3995031944082564018_n

13770442_519435121581505_52664285698925984_n 13709926_519435091581508_1991431325313021570_n 13728992_519435068248177_510495421034401297_n 13729148_519435041581513_3041498857436639790_n 13770266_519435001581517_2111829952090496467_n

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

Liczyliśmy się z dużymi korkami wjazdowymi na półwysep, ale na szczęście dojechaliśmy do celu bez chwili czekania. Jeszcze we Władku zatrzymaliśmy się w Lidlu, żeby mieć co gotować/smażyć na tej nowej kuchence :) Przy okazji opędzlowaliśmy obiad na parkingu pod autem, gdzie wypatrzył na kolega z fejzbuniowej  grupy USA CARS POLAND i pstryknął nam kilka spy photos :)

gnojowóz w podróży 13654266_519443164914034_7964753628572669352_n

Zanim pojechaliśmy na kemping, wjechaliśmy na teren portu w Helu na pamiątkowe foty.

13697050_519438838247800_4814725554572318030_n 13769354_519438821581135_2691495463240220066_n 13718632_519438688247815_6900928303747492902_n 13769561_519438571581160_2158301338921444837_n 13709950_519438441581173_990118161528380605_n 13729158_519438418247842_1531789195399749380_n

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

Na kempingu zameldowaliśmy się wczesnym popołudniem. Zaparkowaliśmy na jednym z kilku zaproponowanych przez recepcjonistę miejsc. Przed wyjazdem przeczytaliśmy wprawdzie w necie kilka słabych opinii o Helkamp, ale wytykane minusy nie przeszkadzały nam w najmniejszym stopniu. Poza tym obsługa była przemiła i bardzo pomocna. Fakt, że kempingi w Chałupach, czy Jastarni już z ulicy wyglądają na świeższe, a do tego są modne i cieszą się lepszą opinią..  Ale to nadal Chałupy/Jastarnia, a nie cypel helski.

gnojowóz w podróży

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

13754351_519439021581115_3518281987941650359_n

Ustawiliśmy auto, podłączyliśmy się do prądu i szybko ruszyliśmy w stronę plaży. Woda trochę zimna ale wyjątkowo czysta. Piękne zachodzące powoli słońce i mało ludzi. Spędziliśmy 2h świetnie bawiąc się z Matyldą.

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

13731752_519438964914454_85789958719199041_n 13729139_519438938247790_681250592832379174_n 13754377_519438908247793_60768756595413384_n

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

Po plaży szybki prysznic i głodni ruszyliśmy szybkim spacerem do Baru Izdebka, który jest naszym numerem 1 w Helu. Od kilku lat odwiedzamy to miejsce przy każdej wizycie w mieście. Miła obsługa i naprawdę świetne jedzenie. Żadnych potknięć – zawsze jesteśmy zadowoleni. Bardzo mili właściciele i zielone światło dla psów, co dla nas jest ważne. Wszyscy których tu ze sobą przyprowadzamy są zadowoleni. Z nazwy tej knajpy powinno wylecieć słowo ‘bar’ bo jest, moim zdaniem, mylące.

SONY DSC

SONY DSC
Jak na Krupówkach :)

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

13731439_519439078247776_7562896042674945180_n

SONY DSC
Łosoś w sosie kaparowym+ziemniaki z wody+zestaw surówek.
SONY DSC
Dorsz+ziemniaki z wody+zestaw surówek.
SONY DSC
Zupa rybna. Najlepsza jaką jedliśmy!
SONY DSC
Surówki wchodzą najlepej :)

Już w Izdebce zaczęło padać. Wracaliśmy w lekkim deszczu, zahaczając o spożywczak – małe conieco na wieczór. Wieczór upłynął spokojnie. Poszliśmy spać z wiedzą, że od rana ma padać..

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

Deszcz walący w dach obudził mnie o 6:30. Wprawdzie do środka woda wlewała się jedynie przy burcie i cała wpływała pod drewnianą podłogę, ale i tak kapało nam na głowę, bo skraplało się na suficie J Około 9:00 wyszliśmy na zewnątrz bo akurat na chwilę przestało padać. Prysznic, kawka i szybkim krokiem ruszyliśmy na spacer do portu. Około godziny cieszyliśmy się brakiem deszczu.

13754332_519439278247756_946957669176966052_n 13692620_519439321581085_8118187567426759940_n 13776025_519439538247730_3975048190842673266_n 13731723_519439501581067_7021708841325731656_n 13707721_519439458247738_6570941653031699778_n 13716035_519439378247746_5897115972099537300_n 13709974_519439344914416_4525654740886257635_n 13726853_519439551581062_1290614272849342895_n 13770339_519442848247399_2008522411707950500_n 13707555_519442908247393_1506712613680119288_n 13754382_519442968247387_2902907893466358038_n 13686625_519442928247391_145822223093398250_n

SONY DSC
Tym motorowerem koleś przyjechał z Czech.

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

13754436_519443024914048_7413780389792728969_n

SONY DSC

13690859_519443098247374_386361089475147224_n

Kiedy znów zaczęło padać,  schowaliśmy się w restauracji Checz. Zamówiliśmy kawę i bez pośpiechu sączyliśmy czekając aż przestanie lać. Szybko przestaliśmy się łudzić, że przestanie. Zgłodnieliśmy, więc zamówiliśmy coś do jedzenia. Mimo deszczu chciałem iść do Izdebki, ale Barbara wolała zostać aby nie moknąć. Po raz kolejny potwierdziło się tylko, że Izdebka jest niepokonana i reszta okolicznych restauracji nie dorasta jej do kulinarnych pięt :)

13620815_1391823230834566_1900598901594212011_n

SONY DSC
Żurek w restauracji Checz. Bez szału.

13775444_519443258247358_7311714876502338035_n

Zupa rybna w restauracji Checz. Bez szału.

13754647_519443298247354_2118309232514892597_n

Sałatka z kurczakiem w restauracji Checz. Bardzo dobra.

13707614_519443228247361_2085708943754460848_n 13690854_519443204914030_1468558705442826575_n 13700009_519443238247360_2133182898936721991_n 13692642_519443344914016_8304234115511010333_n 13718703_519443384914012_6496347788271488747_n

Na kempingu wróciliśmy w ulewie. Do auta doszliśmy totalnie przemoczeni. W pewnym momencie przestałem się chować przed deszczem i unikać kałuż, bo woda lała się po mnie litrami. Więcej zobaczycie na filmie jaki załączamy pod tekstem.

13729180_519443394914011_5815444461226096668_n 13718782_519443418247342_2230606046860868017_n

To był moment, w którym uznaliśmy, że przedłużanie naszego pobytu na półwyspie o kolejny dzień nie ma sensu. Prognozy były jednoznaczne – będzie lało. Nie było już szans ani na spacery ani na plażowanie. Perspektywa zabawiania wesołej , żywej 2latki w camperze przez najbliższe 24h nie była szczególnie kusząca, dlatego zdecydowaliśmy, że wracamy do Sopotu.

13769509_519443431580674_1464860242673859651_n 13754654_519443441580673_9156551205008885369_n

Sałatka w Maku z widokiem na Gnojowóz.

Deszcz był pewnie powodem wzmożonego ruchu w kierunku Władysławowa. Najwyraźniej nie tylko my postanowiliśmy opuścić Hel, w zaistniałych okolicznościach przyrody J Wyjeżdżaliśmy z półwyspu przynajmniej dwie godziny. Do samego Sopotu lało jak cholera. Pod dom wjechaliśmy mniej więcej wtedy gdy fala powodziowa dosłownie zalewała Gdańsk. Na parkingu przed domem czekało na nas jezioro. Potraficie sobie wyobrazić jak przyjemnie było wejść do suchego mieszkania i napić się ciepłej kawy? :)

13686647_519443461580671_119102956409006521_n gnojowóz w podróży

W Sopocie zostaniemy jakiś czas. Planujemy kolejne wypady. Pomysły są różne.  Kaszuby, Mazury, Szwecja promem – się zobaczy :)

Poniżej filmy z kolejnych etapów tej podróży.

 

 

Udostępnij!

Leave Comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.